Trzy tygodnie temu, podczas jednego z wielu spotkań, jakie wraz z kolegami ze studiów zorganizowaliśmy sobie po zakończeniu edukacji na poziomie szkoły wyższej okazało się, że o dziwo, jeden z moich kolegów, Maciek, otrzymał pracę jako informatyk. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że żaden z nas nie skończył informatyki i żaden tak naprawdę nie znał się na komputerach na tyle, żeby móc ubiegać się o jakąkolwiek pracę związaną z informatyką. Z wykształcenia byliśmy politologami, filologami języka angielskiego i marketingowcami, a nie specami od komputerów.

Maciek nie chciał się pochwalić jak to wyszło, że nagle znalazł pracę informatyka. Podejrzewam, że pewnie ktoś mu pomógł i najzwyczajniej w świecie załatwił pracę po znajomości. Pewnie nawet nie wiedzielibyśmy o nowym zajęciu Maćka, gdyby on sam, po kilku dużych piwach nie nadmienił, że w swojej pracy korzysta non stop z komputera i Internetu i cały czas uczy się informatycznych rzeczy. Początkowo myśleliśmy, że może Maćkowi udało się załapać do pracy biurowej, ale gdy w końcu przyznał, że zajmuje stanowisko informatyka (informatyk Elbląg), byliśmy w takim szoku, że większość przez parę minut nie mogła dojść do siebie.

Każdy słyszał, że informatycy zarabiają nieźle i mają fajne warunki pracy, ale do wykonywania tej pracy potrzeba wykształcenia kierunkowego i ogólnej znajomości komputerów. Maciek nie miał ani jednego, ani drugiego, dlatego rozumiecie dlaczego tak bardzo zdziwiliśmy się jego nowym zajęciem. Trochę zazdroszczę mu pracy informatyka, bo w końcu jest to praca jak żadna inna, jednak jednocześnie życzę mu, żeby sobie w niej poradził.